Skocz do zawartości

Trudna przeszłość, problemy rodzinne


Pchelka

Polecane posty

Witam. 
Jestem 23 - letnią, świeżo upieczoną żoną: w lipcu pobraliśmy się z mężem, aktualnie mieszkamy w dużym mieście i snujemy plany na przyszłość. Pracuję w banku. Od prawie trzech tygodni nie kontaktowałam się z moją mamą, przez co naszły mnie przemyślenia na temat mojej przeszłości. 
Od tak piętnastego - szesnastego roku życia przechodziłam przez ciężką depresję, z czasem połączoną z silną fobią społeczną. Jestem już kilka lat po terapii, podczas której przyszła świadomość m.in. o tym, że wiele moich problemów było spowodowanych tak naprawdę szerokim zaniedbaniem moich rodziców. 
Mój tata nie uczestniczył w życiu rodzinnym - był odizolowany, skupiony tylko na pracy i czynnościach w domu, ani ja, ani moje rodzeństwo (dwójka braci oraz ja, jedyna córka, ta "środkowa") nie nawiązywaliśmy z nim relacji emocjonalnej. Sam miał też problemy z nerwicą, przeżył bardzo traumatycznie jako dziecko śmierć ojca (dziadek zmarł przez wybuch niewypału znalezionego w ogródku, nie miał rodzeństwa, zajmowała się nim tylko babcia). Mama natomiast była tą odpowiedzialną za wszystko - od finansów, przez posiłki, szkołę, nasze oceny, ubrania, wizyty u lekarzy, pozwolenia... wszystko. 
Mama przeniosła mnie na drugą klasę podstawówki do klasy integracyjnej, gdzie byłam wtedy jeszcze całkowicie zdrowa - na tle wszystkich innych dzieci byłam tą jedyną bez problemów. Żadnych urazów, ADHD, nerwicy, niepełnosprawności, którą miały inne dzieci. Mama po prostu stwierdziła, że z nikim nie dogaduję się w poprzedniej klasie i boję się wychowawczyni, więc tak będzie lepiej. Była w Radzie Rodziców, pochodzę z małego miasteczka, ma wtyki wszędzie z racji wysokiej pozycji, a pani dyrektor zależało na utrzymaniu klasy integracyjnej - gdzie brakowało kilku dzieci, aby klasa mogła pozostać. Zapełniłam lukę. 
Klasa była w oddzielnym budynku przeznaczonym tylko dla nas (mała kamienica obok szkoły, do której chodziliśmy tylko na WF i informatykę). Nie miałam kontaktu z innymi dziećmi, a te z mojej klasy nie chciały się ze mną kolegować przez to, że od nich odstawałam. Praktycznie rozmawiałam tylko z wychowawczynią. Potem odbierała mnie mama i wszystko robiła za nas - mimo swojej pracy. W domu nie mogłam nawet sama umyć naczyń, zetrzeć kurzy, swój pokój sprzątałam tylko w duecie z nią dwa razy w roku: grudzień i kwiecień. Nigdy nie chodziłam sama na pocztę, do sklepu, do lekarza, do urzędu czy innych miejsc. Z czasem też nie chcieli, bym gdziekolwiek wychodziła w nieznane im miejsca... pozostawała więc szkoła i dom, a ja na wszystko godziłam się - bo miałam w głowie wizję idealnych rodziców, którzy są szanowani w mieście i we wszystkim mają rację. Wtedy rozwinął się mój brak umiejętności społecznych, który bardzo przyczynił się do katastrofy.
Klasa integracyjna rozpadła się pod koniec piątej klasy podstawówki: duża część osób wyjechała z rodzicami za granicę kraju. Nowa klasa - w dużym budynku pełnym nieznanych ludzi, w wszechobecnym hałasie i ogólnym chaosie, który był mi obcy i straszny - szybko zrozumiała, że coś jest ze mną nie tak i łatwo ze mnie zrobić kozła ofiarnego. Epicentrum nastąpiło, gdy dowiedzieli się, że w ogóle nie mam pojęcia o sprawach związanych z seksem, o których nie było w ogóle rozmów z rodzicami - były to główne powody do śmiechu i zaczepek. Do tego doszła babcia z początkami guza mózgu, który wtedy jeszcze nie był wykryty... zaczęła w moim domu wyzywać mnie bez powodu. Zaczęłam uciekać ze szkoły, płakać po kilka godzin dziennie, zaniedbywać naukę, w międzyczasie kombinowałam, jak uciec z tego piekła, które mnie spotkało... mam za sobą dwie próby samobójcze. Nigdy nie zapomnę napadu histerii w nocy, po którym obudziłam się z pomazanymi od wewnątrz całymi ramionami czarnym długopisem.
Poznałam w tym czasie wielu wartościowych ludzi przez internet. Można powiedzieć, że zamiast uciec fizycznie, zrobiłam to psychicznie. Byli dla mnie tym bodźcem do walki o samą siebie.
Mama w tym czasie dostała awans - została zastępcą dyrektora firmy, u taty nie zmieniło się nic, ale oboje wyłączyli się z mojego okresu dorastania, który okazał się tym najgorszym. Do tego stopnia, że do mojego wyjazdu na studia cztery lata temu i przez następne trzy lata od tego momentu nie wiedzieli nic. Jedyną osobą, która wiedziała, to moja ciocia - psycholog i terapeuta ds. uzależnień - która zabierała mnie do siebie niby na ploty i kawę/herbatę, ale potajemnie robiła ze mną sesje terapeutyczne. 
Nie chciałam mówić rodzicom - bałam się ich reakcji, jeszcze wtedy myślałam, że może ja to wszystko sobie ubzdurałam, że to nie ich wina, nie mogę ich przecież obwiniać. Nie wiem, czy fachowo można to nazwać syndromem wyparcia... 
Dojście do odpowiednich wniosków zajęło mi bardzo dużo czasu i wymagało pomocy. Z czasem przerodziło się to też w złość, pretensje, że wszystkiego, czego powinni mnie nauczyć, musiałam uczyć się sama. Że przez nich obu prawie straciłam życie. Z tymi pokładami wyjechałam na studia. Ten czas pozwolił mi odizolować się i zrozumieć rzeczy obiektywnie z różnych stron widzenia. Uspokoiłam się. Nadal jednak nie byłam w stanie porozmawiać o tym z mamą w cztery oczy, mimo że czułam, że muszę z nią rozliczyć przeszłość, inaczej każdy przyjazd do domu będzie wiązał się z cierpieniem. Dopiero rok temu udało mi się to zrobić... ale tylko listownie. 
Mama jednak nigdy nie poruszyła tematu listu. Przez dłuższy czas myślałam, czy ten aby na pewno dotarł. Z czasem zajęłam się ślubem, to były pierwsze grubsze decyzje i momenty, gdy kłóciłam się z nią, przeciwstawiałam i pokazywałam, że mam swoje zdanie - i nie jestem tą samą osobą, która zgodzi się z nią we wszystkim. Widziałam po niej, że przeżyła przez to pewien szok, zobaczyła zmianę, przyjęła to jak zwykle bez słowa - nigdy nie lubiła wyrzucać swojej negatywnej opinii. Niektórzy znajomi mówili mi, że był taki okres specyficzny, że gdy pytali ją o mnie, ciężko jej było odpowiadać, robiła to bardzo ogólnikowo i wydawało im się, że szklą jej się oczy. A było to mniej więcej w okolicy pierwszych decyzji o ślubie i - w teorii - okolicy, gdy powinna dostać list. 
Znalazłam go w jednym z jej notatników dopiero teraz, w lipcu, zaraz po ślubie. Znów poczułam złość - bo brak reakcji sam o niej jako osobie świadczy... ale też bezradność. 
Czy powinnam poruszyć z nią ten temat rozmową w cztery oczy? Czy powinnam do rozmowy zaciągnąć też tatę? Jak powinnam ją przeprowadzić, co powiedzieć, jak zachować się w takiej sytuacji? Czy po tylu latach - a minęło ich już z osiem...? - powinnam w ogóle to robić? Jak mam się do tego przygotować i czy w ogóle choć trochę się da? 
Z góry dziękuję za wszystkie udzielone podpowiedzi. 

Pozdrawiam, 
Agata

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?
    • 0 komentarzy
      Feministki głoszą hasło "przemoc ma płeć" (w domyśle - męską). Tymczasem chociażby raport "Diagnoza przemocy wobec dzieci 2023" wskazuje, że: "Sprawcami przemocy psychicznej i fizycznej wobec dzieci ze strony bliskich dorosłych najczęściej byli rodzice - ojcowie (odpowiednio, 39% i 35%) i matki (odpowiednio 43% i 31%)." Niechętnie pokazuje się tego typu dane, ale warto je znać mimo że uporczywie marginalizuje się takie informacje, co stanowi element kultury anulowania (cancel culture, cenzura tego co nie przystaje do ideologii).
      Zachowujmy trzeźwy osąd i wielką czujność, empatię, kiedy widzimy przekazy niewiarygodnie tendencyjne, jednostronne, a przy tym ewidentnie używane do celów politycznych, propagandowych czy nastawione na promocję różnych fundacji pozyskujących środki z budżetów publicznych oraz innych źródeł (w grę często wchodzą bardzo duże kwoty). W takich wypadkach istnieje bowiem ogromne ryzyko, że zostaniemy zmanipulowani lub okłamani. 



  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.