Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Ewa4991

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ewa4991's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam. Jestem nowa na forum. Mam 23 lata. Szukam miejsca gdzie mogłabym się poradzić...porozmawiać o problemach...może znaleźć odrobinę pomocy. Moim głównym problemem jestem chyba ja sama. Nie radzę sobie sama ze sobą. Chętnie zapadłabym się pod ziemię i nigdy nie wyszła na powierzchnię. Jestem nerwowa. Objawy nerwicowe stwierdzono u mnie gdy miałam 3 lata. Trudne życie, ciągłe problemy w domu, alkoholizm ojca, ciągłe wojny rodziców, płacz, stres, strach, to było moje dzieciństwo. Do tego mnóstwo moich chorób, problemy w szkole, brak pomocy i akceptacji ze strony rówieśników. Opuszczałam mnóstwo lekcji ale dawałam radę wszystko nadrabiać i mieć dobre oceny natomiast w ich opinii powinnam wylecieć że szkoły. Ojciec przestał pić gdy miałam 15 lat. Moja psychika się nie naprawila jeśli to w ogóle możliwe. Nadal choroby, problemy, kłopoty, brak kasy na życie. Śmierć jedynej babci która dobrze znałam też odbiła się na mnie. Koszmary z nią związane po jej śmierci z powodów zdrowotnych nie bylam na jej pogrzebie być może w podświadomości się o to obwinialam. Pod koniec szkoły doszły problemy z sercem jestem po zawale. Nigdy nie czułam się ważna, potrzebna, czuje się jak śmieć, ostatnio często pojawiają mi się takie myśli że lepiej by było gdybym nie żyła. Nie mam wysokiej samooceny. Czasem mam wrażenie że nie mam żadnej samooceny. Mało się śmieje, mam łzy w oczach pod byle pretekstem. "Miałam" jednego faceta niestety na odległość. Na początku było fajnie potem zaczęły się jego podejrzenia o kłamstwa kłótnie najgorsze wyzwiska dwa razy życzył w złości życzył mi śmierci. Ta chora relacja już się skoczyła ale odbiła swoje piętno. On zdeptal jakiekolwiek poczucie że mogę być coś warta. Obecnie poprostu nie mam siły żyć. Chodzę bo muszę. Od wieków wszystko mnie stresowalo wszystkiego się bałam zwykle pójście do urzędu czy telefon w jakiejś sprawie wywołuje u mnie ogromny stres. Jestem wybuchowa. Ostatnio zaczęłam zauważać u siebie napadowa złość...furie. Złość pojawia się znienacka cos gotuje się we mnie mogłabym wtedy krzyczeć bić rzucać czym popadnie. W takim stanie każdy w domu boi się do mnie odezwać. Czuję wtedy jakbym miala w sobie wściekłe zwierzę które chce się wyrwać. Jakimś cudem opanowuje to jeśli to tak można nazwać. Zaszywam się w kącie zaciskam pięści próbuje to hamować. Gdy zaczyna mi taki stan przechodzić włącza się płacz histeria i znów myśli że nie chce żyć. Matka często zwraca mi uwagę że mam ostry wrogi wzrok jakbym chciała nim zabic gdy jestem zła. Zawsze byłam nieśmiała cicha zahukana szara mysz. Jednocześnie potrafiłam być złośliwa pyskata a po znajomości z tym facetem stałam się jeszcze bardziej wredna zła jeszcze bardziej nieufna w stosunku do innych. Chciałabym wyłączyć myślenie nie bać się o to co będzie że będę sama ze kiedyś zabraknie mi rodziców jak będę żyć boję się samotności jednocześnie chce być sama żeby nikt mnie nie zranił. Nie chce myśleć nie chce się bac nie chce się stresować każda drobnostka pójściem do pracy każdym małym błędem nie chce się stale wszystkim przejmować to już nie na moje siły. Chcę być poprostu sobą spokojną jak dawno temu udawało mi się jeszcze taka być. Co robić...pójść do psychiatry...leków od nerwicy stresu mam już dość choć tylko one pomagają mi czasem żyć. Z matką nie chce o tym rozmawiać ona mówi mi tylko jak powinnam robić nie przejmować się albo mówi że ona ma tak samo. Ja niewiem jak opanować sama siebie swój organizm mózg psychikę. Może znajdzie się tu ktoś kto podpowie mi jak sobie pomóc. Dziękuję za każde przeczytanie tego "histerycznego" tekstu. Pozdrawiam.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.