Dzień dobry.
Jestem 40-letnią kobietą, która dokonała rewolucji w swoim życiu. Kilka miesięcy temu rozwiodłam się z mężem ponieważ uwikłałam się w trudną relację z mężczyzną, który dla mnie zostawił żonę w ciąży i dwójkę dzieci. Zamieszkaliśmy razem i na początku było bardzo fajnie ale od 2 miesięcy mój partner bardzo tęskni za dziećmi - przede wszystkim za tym nowo narodzonym maleństwem. Widuje swoje dzieci kilka razy w tygodniu - chodzi do swojego byłego mieszkania i do żony - są w trakcie rozwodu. Mój problem polega na tym, że widzę, że mój partner bardzo męczy się w tym układzie - nie potrafi zdecydować się gdzie tak naprawdę chce być - ze mną czy tam. On tak naprawdę nie uwolnił się do końca stamtąd i ciągle jest tam "jedną nogą". Twierdzi, że bardzo mnie kocha i jako kobietę chce mnie, choć wiem, że żona nie jest też jemu obojętna, bo sam mi to przyznał. Tęskni za dziećmi i za rodziną. Nie wiem jak jemu pomóc i czy takie rozterki to normalna rzecz w takim układzie. On twierdzi, że potrzebuje czasu żeby uporać się z tą sytuacją. Ja nie trzymam go przy sobie na siłę - mówię jemu, że może jeszcze w swojej rodzinie wszystko naprawić - jeszcze nie mają rozwodu. Całą sytuację komplikuje fakt, że jego dzieci nie chcą nas odwiedzać ze względu na moją osobę.
Naprawdę nie wiem co robić - czy dać partnerowi ten czas i próbować go wspierać, choć nie jest to dla mnie łatwe bo bardzo go kocham a ciągle czuję jakbym była na bocznym torze czy zakończyć tę niełatwą relację? Jakiekolwiek rozmowy tak naprawdę nic nie wnoszą i w niczym nie pomagają, dlatego chciałabym uzyskać jakąkolwiek radę - pomoc co ja mam zrobić.
Patrząc racjonalnie na to wszystko wiem, że powinnam po prostu się z nim rozstać i tym samym wybrać za niego, skoro on nie potrafi ale nie mam w sobie na razie tyle siły żeby powiedzieć jemu ŻEGNAJ.