Tak miałam obniżony nastroj z powodu pracy. Duze oczekiwania, ciągła gonitwa na celem... nie wytrzymałam tego nerwowo. Odbijało się na życiu prywatnym. Do psychologa chodze raz w tygodniu do teraz. Chcę nad sobą pracować dla własnego lepszego komfortu życia.
Partner mówił bliskim, że jest zmiana we mnie, a co za tym idzie między nami. Jest dobrze. Teraz zaś w smsie obwinił mnie, że nie ma zmian. Gdy do mnie wrócił sam zagadywał o tym abyśmy razem mieszkali. Mówił mojej mamie jakiej szafki szuka do łazienki żebym mogła pomieścić swoje rzeczy bo w tej chwili nie ma tam takiego miejsca. Abyśmy mogli zamieszkać musiałam zmienić miejsce pracy gdyż od niego do obecnej mam za daleko. Specjalnie uczyłam się języka aby dostać sie bliżej. Dopytywał wcześniej kiedy mam testy itp. Śmiał się, że będę musiała się nauczyć że rano łazienka jest zajęta.
Obecnie... nie mam do niego żalu, strach różnie działa na ludzi. Kocham go, tęsknię za nim i za jego córką. Mamy problem w komunikacji i chyba przydałaby się nam pomoc specjalisty aby ten problem ogarnąć. Złość za to jak postąpił zniknęła.
Chcę by wrócił. Wtedy zawaliłam ja, teraz on. I jak każdy zasługuje na szansę. Tylko czy on będzie chciał. Nie rozumiem jego zachowania. Zapoznanie rodziców, mówienie, że jest dobrze, że jest zmiana, a tu takie coś.