Kobieta 28l, mama i żona 6latka. Kiedyś szczęśliwa, dziś... chodzę do pracy bo muszę, tam jadam śniadania bo są wspólne. Później często nic. Wracam do domu i najczęściej zostaje już do rana. Nie wychodzę, nie spotykam się z nikim. Nie chce. Ciągle słyszę "znowu schudłaś, źle wyglądasz", więc wole siedzieć w domu. Kiedyś też tak było tylko w drugą stronę. Schudłam, wiem. Ale dalej nie wychodzę na basen, bo twierdze, ze wyglądam jak świnia.
Nie nawidze męża. Ciągle się kłócimy. O wszystko. Nawet nie sypiamy razem. Nie znoszę być dotykana przez męża. Wieczorami często płaczę, zastanawiam się czy nie byłoby im (mąż i syn) lepiej beze mnie. Nie wiem co mam robić, co robić dalej. Nie mam celu w życiu, żyje z dnia na dzień. Nic mnie nie cieszy, nawet wyjście z dzieckiem na plac zabaw.
Chaotycznie, bez sensu. Nie wiem nawet po co to wszystko tu napisałam...